Okażę moją świętość tym, co zbliżają się do Mnie… Kpł 10, 3
?Chrzest jest darem ? ponieważ jest udzielany tym, którzy nic nie przynoszą? (św. Grzegorz z Nazjanzu).
Mając 14 lat przyszłam nieochrzczona do Kościoła, prosić o Małą Hostię… ?dostałam dużo więcej, niż się spodziewałam? ?…Zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie?.
?Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich?? (Ef 4, 4?6)
Gdy zrozumiałam wielkość łaski bycia chrześcijaninem, łaski Chrztu Świętego, zapragnęłam pogłębić ją mocno, całkowicie aż do pełni. Droga mojego rozeznawania powołania była piękna, pełna miłości, delikatności i cierpliwości Boga. To, co ważne, to wolność wyboru, którą Pan Jezus mi dał. Nie wpadłam na to, że Bóg mógłby mnie powołać. Przecież już tak dużo dostałam? I gdy na to wpadłam, przestraszyłam się i uciekałam?
Po prostu, byłam przekonana, że jestem powołana do małżeństwa. Marzyłam o wielkiej rodzinie, domku na wsi? Myślałam, że księdzem albo siostrą zakonną stają się ludzie, którzy wiedzą to od dzieciństwa? i jest to dla nich oczywiste od zawsze, jak dla mnie wielka rodzina. ?I dlaczego by wołał akurat mnie? Bóg ? mnie?? ? myślałam sobie.
?Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!? (Łk 9, 23). To są pierwsze Słowa, które usłyszałam w głębi serca i rozgryzałam w ciszy przed Tabernakulum. Jak iść za Jezusem? Jak Mu oddać siebie zupełnie, jak Go naśladować?? ?Człowiek oddany umiłowanemu nade wszystko Bogu, ofiarowany Mu już przez chrzest, poświęca się w ten sposób głębiej służbie Bożej i oddaje się dla dobra Kościoła? (Katechizm Kościoła Katolickiego, 931). W jaki sposób? Pytałam Matkę Bożą, Bóg jakoś milczał. Głęboko w mojej duszy chciałam spędzać więcej czasu z Bogiem, aby usłyszeć Jego odpowiedzi. Była to dla mnie najważniejsza sprawa do rozwiązania. Co Bóg chce konkretnie ode mnie? Co mam zrobić, aby spełnić Jego wolę? Wydawało mi się, że mam iść do jakiegoś instytutu, aby pomagać drugim. Albo być dziewicą konsekrowaną? i różne inne. Aż przyszedł czas, czas odpowiedzi. Zakon.
?Zakon?! Nie, to na pewno nie, absolutnie? ? zabrzmiała moja odpowiedź. ?Nie będę słuchała? ? powtarzałam w sobie Bogu, ludziom i też sobie, gdy słyszałam wołanie do zakonu. Moja dusza była niespokojna. Próbowałam zapomnieć, ?zagłuszyć? te myśli. Byłam już zmęczona z przekrzykiwania Boga i czułam się samotna, bo uciekałam od Niego. Bo, o czym z Nim mówić w takiej sytuacji?
?Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe? (Rz 12, 2). Więc, gdy powiedziałam Mu swoje ?tak, pomyślę o tym?, pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam w sercu pokój i głęboką radość. Wtedy zrozumiałam, że warto słuchać Jego woli, niż moje pomysły i ucieczki.
Gdzie? ?Wszędzie, tylko nie do naszych sióstr!? ? znów z oporem odpowiedziałam. Gdy pierwszy raz byłam (w mojej rodzinnej parafii) u naszych Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, z zachwytem pokazały mi figurkę Dzieciątka Jezus z Pragi, do do którego się modlą. Nic w tym dziwnego. Ale Ono miało po transporcie z innego domu, odbitą z oka farbę i brakowało Mu paluszka. Na podstawie tego pierwszego wrażenia mówiłam do Boga, ?Tylko nie tam! Patrz, do jakiej figurki się one modlą?. I do tego wszystkiego: Bardzo nie lubiłam św. Tereni ? patronki naszego Zgromadzenia. Była tak ?zwyczajna i przecież nic takiego w życiu nie zrobiła? i nie rozumiałam, dlaczego tak dużo ludzi się do niej modli? Pewnego dnia poprosiła mnie siostra z naszej parafii, abym jej pomogła w przygotowaniu prezentacji. Zgodziłam się.
A o kim była ta prezentacja? ?Okropne? ? pomyślałam sobie? ale już nie odmówiłam w duchu ofiary? Gdy przy okazji przeczytałam Dzieje duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus, zrozumiałam, że tutaj jest moje miejsce. Charyzmat tego zgromadzenia, które miałam najbliżej, jest tym, czego szukałam prawie rok w innych zakonach, nie znajdując ukojenia duszy. ?On woła tych, których sam chce? Jezus patrzy tylko na miłość?? ? małą drogą św. Teresy zachwyciłam się, i tak jest do dziś. Później pociągały mnie: duch Karmelu, Nasi Założyciele, Teresa Wielka, święci Karmelu.
Dziś, jestem wdzięczna Bogu za dar powołanie. Wielkość łaski trudno nazwać słowami. Gdy po ślubach odwiedziłam moją rodzinę i parafię, od znajomych, którzy przyjęli chrzest już w stanie małżeńskim usłyszałam: ?Zazdroszczę Ci, ?za późno Go spotkałem??. Mogę tylko codziennie dziękować Bogu, uwielbiać Go, za ten dar. Że wybrał mnie, ?że zdążyłam, że dał łaskę wiary, że dał łaskę usłyszenia Go i pójścia za Nim. Dziś w codzienności mogę wybierać Go. Mogę iść za Nim starając się jak najbardziej upodabniać się do Niego krocząc drogą życia radami ewangelicznymi. Mogę sprawiać Mu radość w ofierze, w przyjmowaniu tego, co daje, aby być całą dla Niego i On dla mnie.
Dziękuję Ci Panie, że powołałeś mnie do Zgromadzenia Karmelitanek Dzieciątka Jezus, że mogę przeżywać każdy dzień za łaską Ducha Świętego i wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy z Góry Karmel, służąc Bogu i Kościołowi, swoim życiem, odnawiać swoje tak, na chwałę Trójcy Przenajświętszej.
s. Maria Monika od Jezusa Miłosiernego
You must be logged in to post a comment.